Pacjentki o nas

Do dr Wróbel trafiłam bez cienia nadziei po długim maratonie po innych gabinetach. Niby zawsze było w porządku – ktoś mnie wysłuchał, zbadał, dostałam receptę, ale dolegliwości nie przechodziły. Wydawało mi się, że wymyślam, czułam, że powinnam nauczyć się żyć z bólem. Od dr Wróbel po raz pierwszy usłyszałam – że nie powinnam. I walczymy  z nim teraz razem.”

Maria, 44 lata, mama Julii i Adama

cierpi na napadowe bóle części lędźwiowej kręgosłupa

List do pani doktor Beaty

” Chciałabym bardzo podziękować pani doktor. Mama mówiła, że pani się bardzo mamą opiekowała jak byłam u mamy w brzuszku. Pani doktor była bardzo cierpliwa i życzliwa. Teraz, jak już w brzuszku nie jestem, chciałabym bardzo podziękować – razem z mamą i tatą – za wszystko, co pani doktor dla nas zrobiła.”

Kalina, 3 m-ce, pisała z pomocą mamy 🙂

Nie lubię chodzić do lekarzy. Nie lubię, że jestem tylko numerkiem zajmującym krzesło w poczekalni. A tutaj spotykam się zawsze z taką otwartością i życzliwością. Nigdy nie czuję się intruzem. Czuję się szanowana i wysłuchana. Panie doktor mówią, że uprawiają ginekologię holistyczną i pytają o wszystko, ale – co dla mnie nowe – nie mam obaw, by im o wszystkim mówić. 

Klara, lat 38

Z mężem starają się o dziecko. W naszym gabinecie od 2 miesięcy.

Miałam duży problem, którego przez długi czas nie chciałam dostrzegać. Czekałam na cud, że wreszcie będę mogła normalnie uprawiać seks z mężem. Że będę mogła cieszyć się tym, a nie płakać z bólu, rozpaczy i żalu, że nie potrafię być jak wszystkie inne kobiety na świecie…

Gdy dojrzałam do tego, że sama sobie z tym nie poradzę, zaczęłam szukać pomocy u ginekologa – jednego, drugiego, trzeciego, dziesiątego – potem u psychoterapeuty, psychiatry. Jeden mnie pociął na stole operacyjnym, inny – naszprycował psychotropami, a kolejny – zahipnotyzował. Nikt nie potrafił mnie wyleczyć, a w międzyczasie mąż oznajmił, że chce mnie zostawić. 

Postanowiłam, że nie odpuszczę, że się wyleczę i zatrzymam go przy sobie. Wtedy trafiłam do doktor Beaty Wróbel. Szybko postawiła diagnozę i została jednocześnie moim seksuologiem, ginekologiem, psychoterapeutą i powiernikiem mojej wstydliwej tajemnicy. W największym dole mojego życia, kiedy zostałam z wszystkim SAMA, wyciągnęła do mnie rękę, wspierała, rozmawiała, upominała, beształa, prostowała mnie i moją drogę – LECZYŁA MNIE. Byłam samotna, bo już bez męża, ale za to z nadzieją, że kiedyś będzie lepiej. 

I jest. Dziś jestem znowu kochana, mam córeczkę. Jestem szczęśliwą, spełnioną kobietą, która wreszcie poznała co to wspaniały seks i za to z całego serca dziękuję pani doktor Beacie Wróbel.

Już nie "Zakalec", 44 lata

cierpiała na dolegliwości bólowe w obrębie miednicy związane ze współżyciem płciowym